Trudna sprawa

Gdy w Polsce wprowadzano stan wojenny, w Paragwaju można było jeszcze podziwiać największe wodospady świata. Saltos del Guairá położone na rzece Parana – drugiej po Amazonce najpotężniejszej rzece Ameryki Południowej były ponoć wyjątkowo imponujące.

I choć trudno to sobie dziś wyobrazić, szczególnie zobaczywszy Iguazú na własne oczy, ilość wody przepływająca przez wodospady Guairá była przynajmniej 8-krotnie większa niż w Iguazú. W miejscu, gdzie Parana wciśnięta w wąski wąwóz zwęża swój bieg z niemal 400 do zaledwie 60 metrów, jeszcze 30 lat temu istniały zdecydowanie największe wodospady na świecie.

Wodospady Saltos del Guairá - jeszcze 30 lat temu bezkonkurencyjnie największe wodospady na świecie
Wodospady Saltos del Guairá – jeszcze 30 lat temu bezkonkurencyjnie największe wodospady na świecie

Więc czemu już ich nie ma?

Pochłonął je sztuczny zbiornik wodny stworzony dla największej hydroelektrowni na świecie. Zapora Itaipu została wybudowana na paragwajsko-brazylijskiej granicy kosztem 20 mld dolarów, co czyni ją jedną z najdroższych inwestycji w historii. Pieniędzy nie wyłożył oczywiście biedny Paragwaj, ale głównie Brazylia, dla której ta zapora jest chyba jeszcze ważniejsza niż dla Paragwaju. Pomogły też pożyczki z USA.

Największa elektrownia na świecie produkuje nawet do 95 terawatogodzin prądu rocznie. Co to znaczy? Znaczy to na przykład, że ilość produkowanej tu rocznie energii elektrycznej wystarczyłaby, by pokryć całe światowe zapotrzebowanie na prąd przez dwa dni. Dzięki Itaipu liczący zaledwie 7 mln ludzi Paragwaj pokrywa 95% swojego rocznego zapotrzebowania na elektryczność, a nadwyżki odsprzedaje Brazylii. Tym samym Itaipu dostarcza także aż 20% całej rocznej energii dla niemal 200-milionowej Brazylii.

Zapora Itaipu ładnie prezentuje się wyłącznie w nocy
Zapora Itaipu ładnie prezentuje się wyłącznie w nocy

Jak twierdzi naprawdę świetnie funkcjonujące służby PR spółki obsługującej Itaipu, elektrownia kosztująca 20 mld dolarów zwróciła się po 11 latach. Ale czego nie mówi dział PR?

Nie mówi chociażby, że kontrakt na sprzedaż nadwyżek energii wynegocjowany jeszcze przed rozpoczęciem budowy elektrowni jest prawdopodobnie jednym z najciekawszych kontraktów na świecie. Paragwaj zużywający zaledwie 5% do 8% produkowanej przez Itaipu energii nadwyżki sprzedaje Brazylii po stałej cenie – 3 dolarów za megawatogodzinę (MWh). Dziś Brazylia odsprzedaje tę energię u siebie w kraju za ok. 150 USD za MWh. Ale co jeszcze ciekawsze kontrakt został podpisany w 1973 roku na 50 lat. Zatem jeszcze przynajmniej przez 10 lat Brazylia będzie otrzymywała jedną piątą całej zużywanej przez siebie energii niemal za darmo, co zapewne jeszcze bardziej przyczyni się do jej gwałtownego rozwoju. Autorem kontraktu po stronie paragwajskiej był wieloletni dyktator wojskowy – Alfredo Stroessner. Po obaleniu jego 35-letniej dyktatury w 1989 roku, udał się on do… owszem, Brazylii, gdzie zmarł przed kilkoma laty.

Długa na 8 km i wysoka na niemal 200 m Itaipu to według Amerykanów jeden z siedmiu inżynieryjnych cudów nowoczesnego świata. Z pewnością nie zachwyca pięknością
Długa na 8 km i wysoka na niemal 200 m Itaipu to według Amerykanów jeden z siedmiu inżynieryjnych cudów nowoczesnego świata. Z pewnością nie zachwyca pięknością

Niemniej jednak zapora Itaipu jest kluczowym skarbem Paragwaju.  Drugi najbiedniejszy kraj Ameryki Południowej, otoczony przez wiecznie zaborcze Argentynę i Brazylię ma zapewnione bezpieczeństwo energetyczne w nieskończoność i stałe wpływy do budżetu. Przy odrobinie szczęścia i wyzwoleniu się z okowów łapówkarstwa za dziesięć lat być może uda się renegocjować umowę i zyskać nieco więcej dla kraju.

Pico Truncado w argentyńskiej Patagonii przyciąga wyłącznie wysokimi płacami w przemyśle roponośnym
Pico Truncado w argentyńskiej Patagonii przyciąga wyłącznie wysokimi płacami w przemyśle roponośnym

Itaipu nie jest piękne. Piękne były zapewne wodospady Saltos del Guairá. Dziś rejon Itaipu przypomina raczej osady zdewastowanej przyszłości rodem z Mad Maxa niż piękno dzikiej przyrody. Niedaleko mu do obrzydliwych argentyńskich roponośnych miast środkowej Patagonii, takich jak Las Heras czy Pico Truncado – prawdopodobnie najbrzydszych miast na świecie. Rozlega się tu ciągły, jednostajny, świdrujący umysł dźwięk generatorów, a po horyzont ciągną się wysokie na kilkadziesiąt metrów transformatory przetwarzające największą ilość prądu na świecie.

Nie wiem, co o tym myśleć. Trudna sprawa.

.

——————————————

Dla poprawy nastroju nieco ładnego Paragwaju można zobaczyć tutaj:

Paragwaj wschodni

.

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. fajnie jest dowiedzieć się czegoś nowego…
    ciężka sprawa… najgorsze są chyba konsekwencje „wynegocjowanych” stawek i podpisany na tak długi okres czasu kontrakt. mam nadzieję, że renegocjacja pozwoli uzyskać lepsze rynkowe warunki, a zysk koniec końców trafi do lokalnej ludności, a nie tylko do „kieszeni” negocjatorów.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s