Było piękne sierpniowe popołudnie, gdy oczyma wyobraźni widzieliśmy już bezkresne równiny Australii. Palące słońce pustyni, zielone łąki i miliony owiec. Dzikie krokodyle i pyszne lokalne wino sączone z uroczymi mieszkańcami.
Ze słodkich rozmyślań wyrwało nas jedno krótkie „Masz wiadomość”. Zaproszenie od właściciela jachtu poszukującego załogantów do pomocy w żeglowaniu po Pacyfiku było dla nas równie niespodziewane co fascynujące. Decyzja o wyjeździe na Fidżi zapadła w 20 sekund, czyli mniej więcej tyle, ile zajęło przeczytanie maila, w którym nasz kapitan szkicuje orientacyjny kurs: Fidżi – Vanuatu – Wyspy Salomona. Później północne wyspy Pacyfiku, Archipelag Marshalla, prawdopodobnie Japonia i Alaska.

Proste życie żeglarza, nieodwiedzane wyspy, połowy tuńczyka na kolację, okazjonalne rozgrywki z lokalnymi dzieciakami w nogę, snorklowanie na rafach, pływanie z delfinami – te sprawy. Miesiąc, dwa, może sześć. Zobaczymy jak bardzo spodoba się jemu i nam.
Po przeczytaniu maila odtańczyliśmy zaimprowizowany na szybko taniec maoryskiego wojownika, którego nie powstydziliby się rugbyści All Blacks ani żadne plemię łowców głów.
Śladami Jamesa Cooka
Jakiś tydzień wcześniej, na Bali w antykwariacie znalazłem piękną książkę – „Dzienniki pokładowe” z trzech okołoziemskich wypraw Jamesa Cooka, które zrealizował pod koniec XVIII w. Bez wahania pamiętniki zajęły zaszczytne miejsce Annapurny Maurice’a Herzoga, który przywlókł się z nami w to miejsce aż z Nepalu.

Relacje pokładowe Jamesa Cooka – odkrywcy wschodnich wybrzeży Australii w założeniu miały umilać nam długie wieczory spędzane na odludnych australiskich pustkowiach w naszym ruchomym domu o napędzie 4×4.
Nic jednak z tego. Póki co, tygodniowy pobyt z australisjką rodziną w Perth, okazjonalne skoki z kangurami po Zachodniej Australii i szybki przeskok do Sydney. Tu 2 dni u Magdy i Przemka, u których raczylismy sie polskimi specjalami, a których losy podczas podobnej podrózy dookola swiata jeszcze przed wyjazdem sledzilismy z zapalem.
No i w drogę!
Rozmyślania i relacje Jamesa Cooka z pierwszego opłynięcia Nowej Zelandii, pionierskich spotkań z Melanezyjczykami na Fidżi czy odkrywania wybrzeży Vanuatu, będą nam towarzyszyć na Oceanie Spokojnym, niemal na tej samej trasie, którą kilkakrotnie pokonał ten wielki odkrywca.
Niech toczy się beret
Kilka dni temu Justyna w komentarzu zastanawiała się, gdzie rzuci nas beret. Okazuje się, że beret nie tylko przykrył wszystkie nasze dotychczasowe plany i poczynania ciepłym moherkiem, ale zaczął także toczyć się w zupełnie niespodziewanym kierunku.

A zatem żegnaj Australio nim na dobre otworzyłaś przed nami swoje podwoje. Witajcie odległe wyspy, nieodwiedzane laguny, lazurowe atole oraz niezbadane rafy. Ahoj James Cook!
Witaj przygodo.
.
Pamietniki J Cooka moga sie stac podstawa wpisow na blogu podobnych do mojej ukochanej ksiazki ”Podroze z Herodotem”. Nie moge sie doczekac waszych nastepnych relacji – powodzenia w dalszej przygodzie!!!