Trzy procent. Tyle różni nasze DNA od kodu genetycznego jednego z naszych najbliższych krewnych. Dayakowie – rdzenni mieszkańcy tych terenów od zawsze traktowali go jako naszego dalekiego kuzyna i darzyli szacunkiem. Nazwali go Orang-Utan, czyli Człowiek lasu.

Gdy obserwuje się orangutany w naturalnym środowisku, nie sposób nie odnieść wrażenia, że właśnie obserwujemy praczłowieka. Zwierzęta te chodzą, jedzą, wspinają się i zachowują jak ludzie. Podobnie jak inne naczelne, bardzo szybko się uczą, a w towarzystwie ludzi podpatrują nasze zachowania. W Parku Tanjung Puting w południowym Kalimantanie na przykład lubią udawać, że piorą, młotkiem wbijają gwoździe czy pływają łodzią. Wieczorem palcem myją zęby, a w ciągu dnia podpatrują strażników i udają, że kijem piłują drzewo.
Na wolności żyją wysoko na drzewach i rzadko schodzą na ziemię. W koronach drzew budują 2-3 gniazda dziennie, w których odpoczywają i śpią. Gdy zanosi się na deszcz, szukają rozłożystych liści bananowca, żeby zadaszyć swoje domki. Ogólnie są raczej w typie Złotej Rączki i mają doskonały zmysł mechaniczny. Do wyjmowania owadów używają ponad 50 rodzajów narzędzi, do otwierania i przygotowywania owoców – ponad 20.

Chrześcijański model rodziny
Ewolucja to potęga. W przypadku orangutanów ewolucyjne podobieństwa do ludzi aż rażą w oczy. Ciąża trwa 9 miesięcy. Podobnie jak ludzie, mają przewód pokarmowy przystosowany głównie do trawienia owoców, roślin i orzechów. Zapuszczają brodę i wąsy. Samica rodzi po jednym dziecku, którym opiekuje się co najmniej 5-6 lat. W pierwszą ciążę zachodzi zazwyczaj w wieku 12-20 lat, a w ciągu całego życia zwykle rodzi dwoje lub troje potomstwa. Jak nic – chrześcijański model rodziny 2+3.
Orangutany trzymane w niewoli jeszcze bardziej upodabniają się do ludzi. Próbują chodzić w pozycji wyprostowanej i nierzadko mają nadwagę. Często znają kilkadziesiąt słów i potrafią budować zdania. Jeden z orangutanów zrobił nawet coś, co do niedawna uchodziło wyłącznie za ludzką umiejętność.
Nauczył się kłamać. Potrafił oszukać swojego opiekuna, mówiąc mu, że wykonał zadania, o które tamten go prosił. Co więcej czasem dla zabawy udawał, że dusi się pestką albo że zrobił sobie krzywdę.

Semenggoh – oaza w Sarawak
Obserwowanie orangutanów to niemal mistyczne przeżycie. W parku Semenggoh w Malezji żyją one w stanie pół-dzikim. Jest ich tu ponad 20 i niemal wszyscy są indywidualistami.

Jest Nora. Przez pracowników parku nazywana „Hot Mama”, gdyż w ciągu 15 lat urodziła już trójkę maluchów i chyba ma ochotę na kolejne. Zwykle spokojna i milusińska, ale niech tylko ktoś spróbuje podejść bliżej do jej najmłodszego dziecka – Baki… Może huknąć kokosem albo metrową gałęzią. A trzeba wiedzieć, że orangutany są znakomitymi miotaczami.
Jest Ritchie – samiec alfa, przywódca klanu. Ma 29 lat, jest o połowę większy od innych orangutanów i ma własny kodeks, którego wizytujący muszą przestrzegać. Nie lubi jak się do niego czymś celuje – statywem, kijem, a nawet palcem. Nie trawi lampy błyskowej. Nie lubi, gdy ktoś się śmieje, kiedy zrobi coś śmiesznego. I nie zna się na żartach.
Zresztą nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać, żeby nie łamał kodeksu Ritchiego. Przeciętne orangutany są 4 razy silniejsze od dorosłych ludzi i bez problemu mogą nam wyrwać rękę. Rozeźlony Ritchie potrafi wyrywać drzewa. Tak ogromna siła pozwala orangutanom, godzinami wisieć na jednej ręce czy nodze, zajadając owoce. Jednocześnie może jednak w okamgnieniu zmienić je w bestie, przy których Spiderman czy Hulk z bohaterów komiksów przeistaczają się w komików.

I stała się jasność
Do niedawna w Semenggoh był także Aman. Ciekawski nonkonformista. Gdy podrósł, zaczął nawet kwestionować pozycję Ritchiego, czym kilka razy rozpętali tu takie piekło, że trzęsła się cała dżungla.
Kilka lat temu z ciekawości zapuścil się daleko poza granice parku i ugryzł przewód wysokiego napięcia. Prąd porządnie pokiereszował mu twarz, a w ciągu kolejnych dwóch lat całkowicie stracił wzrok. Z żalu popadł w apatię, przestał jeść i wydawało się, że nie ma dla niego ratunku.
Jego historią zainteresowało się jednak dwóch amerykańskich weterynarzy pracujących w Afryce i postanowili mu pomóc. Przeprowadzili pierwszą operację wzroku u orangutanów i przywrócili mu wzrok. Aby zażegnać narastający konflikt o przywództwo, Aman został przeniesiony do pobliskiego centrum, gdzie orangutany uratowane z niewoli przechodzą wstępną rehabilitację. Tam jest samcem alfa i został rozpłodowcem. Dziś żyje jak pączek w maśle.
.
Zobacz, jak żyliśmy zanim zeszliśmy z drzew.
.
.
I obejrzyj więcej zdjęć orangutanów.
![]() |
Orangutany Borneo, Semeggoh, Malezja |
.
————————————————————
Informacje praktyczne
Semenggoh Wildlife Centre to najlepsze miejsce w całej malezyjskiej części Borneo, aby obserwować orangutany. Żyją tu one w stanie pół-dzikim i przychodzą tylko na dokarmienie 2 razy dziennie – o 9 i 15.
Większość turystów przyjeżdża właśnie w tych godzinach i zostaje na jedną sesję. Nas orangutany zauroczyły do tego stopnia, że przyjechaliśmy 2 dni z rzędu, obserwować je 4 razy. I każdy raz był inny. Orangutany przychodzą codziennie, ale często różne.
Niektóre, tak jak Arnorma nazywany „Księciem dzikich orangutanów” pojawiają się raz na kilka tygodni. Aby spotkać Ritchiego też trzeba mieć wiele szczęścia. Nam raz ono dopisało.
Między 10 a 14 w parku nie ma nikogo oprócz pracowników, a ci chętnie służą wszelkimi informacjami. Mimo że tak fantastyczne, Semenggoh nie jest w ogóle nawiedzane przez tłumy. W przeciwieństwie do Centrum Sepilok w Sabah, do którego przyjeżdża ok. 1000 osób dziennie i które nie ma nic z mistycznej atmosfery obserwowania orangutanów w stanie dzikim. Sepilok jest jak turystyczne zoo położone we wschodnim Borneo, gdzie bilet kosztuje 30 zł (bilet do Semenggoh kosztuje 3 zł).
Do Semenggoh odległego od Kuching o 20 km można dojechać autobusem miejskim nr K6 z centrum miasta. Wrócić bez problemu można stopem.
.
Ehhhh… a u nas też jest ciepło…. i nawet nie pada…. dużo 😉
Aż sam przed sobą się wstydzę tego, jak bardzo Wam zazdroszczę ;]
Kolejna pozycja do zaliczenia 🙂 Swietny artykul, jak zawsze zreszta. Dzieki wielkie ze sie tak chetnie dzielicie przezyciami i praktycznymi radami. Zycze wielu kolejnych niezapomnianych wrazen!