Zawsze byliśmy przekonani, że Lany Poniedziałek to typowo polska tradycja i przyjemny ewenement na skalę światową. Tymczasem dwa tygodnie temu doświadczyliśmy azjatyckiego Śmigusa Dyngusa z okazji Nowego Roku, obchodzonego jednocześnie w Tajlandii, Laosie i Birmie. Trzeba przyznać, że zjada on polską tradycję na śniadanie i mówi do nas Pikuś, Pan Pikuś.

A Tajowie umieją się bawić. Nowy Rok świętują przez 3-4 dni. Co więcej, dzieci i młodzież rozpoczynają śmigusową rozgrzewkę nawet tydzień wcześniej. Kulminacją obchodów Nowego Roku, czyli Festiwalu Songkran jest trzydniowe masowe lanie wodą.

W Tajlandii podstawowym środkiem transportu jest wielki pick-up. Na co dzień Toyoty Hilux, Nissany Navara i ogromne Isuzu przemierzają ten kraj wzdłuż i wszerz, najczęściej transportując powietrze, jedynie okazjonalnie ładując na pakę zbłąkanych wagabundów. Ale na czas Festiwalu Songkran zmieniają się w opancerzone wozy bojowe, uzbrojone w kilkusetlitrowe beczki wody i armię ochotników, wiadrami rażących wszystko dookoła. Branka do Marines nie ma żadnych reguł i bierze wszystkich od sześcioletnich neofitów po pamiętających wojnę w Wietnamie brodatych weteranów.

Zdarzyło się akurat, że w tym czasie przemierzaliśmy cały kraj, zmierzając z Laosu do Malezji. Co więcej, korzystając z tajskiej cywilizacji, na nieszczęście przyszło nam do głowy wysłać akurat paczkę do Polski. Nieświadomi niebezpieczeństwa oraz co gorsza faktu, że przez 3 dni nie pracują żadne urzędy, ponieśliśmy dotkliwą klęskę w wojnie z azjatyckimi tygrysami.

.

Szybko jednak opatrzyliśmy rannych, przegrupowaliśmy jednostkę w Bangkoku i w dwuosobowej grupie szturmowej wyruszyliśmy razić niewiernych. Niczym Mourinho otrzepaliśmy bitewny pył po porażce i znacznie mocniejsi oraz wyposażeni w wodoodporną obudowę udaliśmy się do kwatery głównej wroga – na Khao San w stolicy.
O ile w mniejszych miastach Songkran przybiera różne oblicza i czasem zna litość dla białych twarzy, to w Bangkoku nie obowiązują żadne wojenne konwencje. Tajowie z wrodzoną uprzejmością pragną bardzo gorąco przywitać turystów, zatem wiaderko wody, niczym barejowska wuzetka, jest obowiązkowe. Ulice w tych dniach przemierzają wyłącznie miss mokrego podkoszulka.

.
——————————————————————
W swoim czasie pisaliśmy, że w czasie podróży czas biegnie jakieś cztery razy wolniej, a każdy dzień w drodze to co najmniej pół tygodnia w domu. Czas lokalny nie ułatwia nam zadania i jeszcze bardziej miesza nam w głowach. W ciągu ostatniego pół roku Nowy Rok świętowaliśmy już 4 razy. Nepalski w Katmandu, zachodni w Wietnamie, chiński w Birmie, a teraz tajski. Tym samym z hukiem rozpoczęliśmy właśnie rok 2555.
.
Para finalizar, esa agua se debe de aplicar todas las noches en el cuero cabelludo,
dando un ligero masaje con las yemas de los dedos.