Wietnam – informacje praktyczne

Oto jesteśmy. Po 4 tygodniach tułaczki po niesamowitej Birmie, której opisami będziemy w najbliższych dniach Was zarzucać, znów znaleźliśmy się w centrum backpackerskiego świata – na Khao San Road. Tu, gdzie zapach świeżego krewetkowego Pad Thai miesza się z niezwykłą wonią niewytrzymujących marcowych upałów białasów, nam zebrało się na bardziej zaprzeszłe wspominki.

Między kolejnymi kubełkami tajskiej whiskey postanowiliśmy wrzucić kilka informacji praktycznych o Wietnamie, pięknym kraju na wschodzie, gdzie już dawno zapomnieli, co to jest prawdziwy komunizm. Ale żeby i tym czytelnikom niewybierającym się do tego wspaniałego kraju w najbliższym czasie, miło czytało się niniejszy wpis, dodajemy kilka smakołyków i ciekawostek z tego dalekiego zakątka świata.

Wiza

Jeśli do Wietnamu przylatujemy samolotem, wizę najlepiej wyrobić przez amerykańskich pośredników. Jest to tak zwana „Visa on arrival”, którą otrzymujemy w dwustopniowej procedurze. Najpierw składamy wniosek przez Internet, uiszczamy opłatę, a następnie mailem otrzymujemy promesę wizową, która uprawnia do otrzymania wizy na granicy. Uwaga! Bez wydrukowanej promesy nie ma możliwości otrzymania wizy „on arrival”. Niestety nie ma również takiej możliwości, przekraczając granicę lądową.

Wiza do Wietnamu wyrabiana w ambasadzie kosztuje 75 dolarów, a przez pośredników 45 USD. Najtańszą firmą, jaką znaleźliśmy jest My Vietnam Visa – www.myvietnamvisa.com . Są też polskie firmy zajmujące się tym samym, np. Polviet.com, ale oczywiście są droższe. Pazerność szkodzi.

California dreamin'
California dreamin'

Opłata jest dwustopniowa – na pierwszym etapie przez Internet płacimy 20 dolarów, a następnie jeszcze 25 USD na granicy (w przypadku wizy jednokrotnego wjazdu). Warto mieć odpowiednią kwotę w dolarach, bo wietnamscy urzędnicy zawze próbują oszukiwać, nie mają reszty w dolarach, a resztę w dongach wydają po kursie 10 000 za 1 dolara (realny kurs 20 000 za 1 USD). Na granicy trzeba mieć ze sobą 2 zdjęcia.

Jest to chyba jedyny przypadek na świecie, gdy wiza wyrabiana przez pośredników jest tańsza niż w ambasadzie, ale komunistyczne kraje rządzą się swoimi prawami.

Transport

Jeśli komuś wydaję się, że w 2 albo 3 tygodnie zobaczy Wietnam, to lepiej niech od razu wyzbędzie się złudzeń. Choć niewiele większy od Polski, z północy na południe rozciąga się na długości ponad 2,5 tys. km. To więcej niż z Polski do Chorwacji, a i klimat jest równie różnorodny. Z Hanoi do Ho Chi Minh jedzie się 3 dni, a z obu tych miast, odpowiednio do granicy chińskiej, laotańskiej czy kambodżańskiej jest jeszcze dzień drogi.

Jeśli mamy więc 2-3 tygodnie, najlepiej wybrać północ lub południe. My północy w ogóle nie odwiedziliśmy i z pewnością tam wrócimy, bo nie byliśmy ani wśród dzikich plemion w rejonie Sapa ani w słynnej Halong Bay.

Generalnie transport w Wietnamie nie sprawia najmniejszych problemów, bo wszędzie wzdłuż wybrzeża funkcjonują tzw. „open-tour bus”. Jest to ciekawa instytucja umożliwiająca zakup jednego biletu, a następnie wsiadanie i wysiadanie we wszystkich większych miastach po drodze z Hanoi do Ho Chi Minh. Generalnie trasę tę można odbyć w 4 nocnych odcinkach komfortowymi autobusami z kuszetkami. O ile autobusy są wyjątkowo wygodne i można się dobrze wyspać, to osobom powyżej 180 cm mimo wcześniej przydzielonego łóżka polecam zajmować miejsca na końcu autobusu między rzędami. Nogi będą wtedy wystawać z 10-20 cm za łóżko, ale przynajmniej komforcik pierwsza klasa. Wszędzie dostajemy koc i poduszkę.

Rozkład autobusów "Open-tour" w Hoi An
Rozkład autobusów "Open-tour" w Hoi An

Naszym zdaniem najlepszą opcją na poznawanie Wietnamu są jednak skutery bądź motory. Do wynajęcia niemal w każdym mieście za 3-5 dolarów za dzień, dają nieograniczone wręcz możliwości odkrywania mało odwiedzanych miejsc i bratania się z miejscowymi. My skutery wypożyczaliśmy w sumie 6 razy i wszystkie były rewelacyjne.

Autostop w Wietnamie funkcjonuje jako tako, choć bywa płatny. Polecamy raczej fanom tego sportu niż jako środek lokomacji. Niewielu Wietnamczyków mówi po angielsku, więc i autostopowe konwersacje są raczej symboliczne. Bez znajomości wietnamskiego, lepiej wybrać konwencjonalne środki transportu.

Co warto zobaczyć

O ile Ho Chi Minh, Hue, a w szczególności przepiękne Hoi An są pociągające i w każdym z nich można zostać po kilka dni, to prawdziwe atrakcje czają się gdzie indziej. W części południowej i środkowej bezapelacyjnie królują Delta Mekongu i Płaskowyż Centralny (czyli Central Higlands). Przez Central Highlands na motorze można jeździć tygodniami, co i rusz trafiając do coraz ciekawszych wiosek i notorycznie będąc onieśmielonym uczynnością miejscowych Wietnamczyków.

Easy Riders - motocyklowi przewodnicy po Wietnamie
Easy Riders - motocyklowi przewodnicy po Wietnamie

Będąc w okolicy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, ale około 30 km od Dalat znajduje się fabryka jedwabiu, do której bez problemu można wejść i przyjrzeć się procesowi produkcji. Trafić pewnie nie jest łatwo, ale z pewnością pokierują nas do niej uczynni Wietnamczycy, albo miejscowi przewodnicy motocyklowi, tzw. „Easy Riders”. Wszyscy, których spotkaliśmy gdzieś w terenie byli niebywale mili i choć dziwili się, że jeździmy na własną rękę, zawsze chętnie udzielali informacji, co jeszcze ciekawego w okolicy można zobaczyć. Choć normalnie w mieście nawet niedrogo można ich wynająć na 1 lub kilka dni, w terenie nigdy nie chcieli od nas pieniędzy i byli dumni i bardzo szczęśliwi, że na motorach zwiedzamy ich kraj.

Płaskowyż Centralny, a w szczególności Buon Ma Thuot to główny rejon uprawy kawy i raj dla kawoszy. Kawa suszy się w słońcu w co drugiej wiosce, a niemal w każdej knajpie można napić się przepysznej kawy Nguyen.

Na Płaskowyżu Centralnym susząca się kawa zdobi podwórko co drugiego domu
Na Płaskowyżu Centralnym susząca się kawa zdobi podwórko co drugiego domu

Z kolei delta Mekongu wciąga jak pajęcza sieć i warto zagubić się w jej licznych odnogach i kanałach. Zdaję się, że im głębiej tym ciekawiej. O ile w okolicy jako tako turystycznego Can Tho, podobało nam się, bo wszystko było nowe i pasjonujące, to w pobliżu Chau Doc delta przeszła samą siebie.

Z pewnością, jeśli ktoś tylko ma możliwość i z Wietnamu wybiera się do Kambodży, jednym z najlepszych sposobów przekroczenia granicy jest wybranie się łodzią z Chau Doc do Phnom Penh w górę Mekongu. Za 10 dolarów mamy gwarantowaną podróż przez tętniące życiem wioski na wodzie, osady mniejszości narodowych i możliwość obserwowania prawdziwego życia delty.

Oprócz tego w wartym zobaczenia Hoi An – mieście krawców, na zamówienie można zrobić sobie dowolny ciuch od luźnych azjatyckich spodni po garnitury prosto od Armaniego. A wszystko najtaniej w Azji.

Klimat

Kształt kraju i wysokie góry sprawiają, że klimat jest bardzo różnorodny i cały rok jest dobry na Wietnam. W czasie naszej zimy przyjemne, 30-stopniowe temperatury panują w delcie, gdzie dodatkowo praży słońce, ale jest zdecydowanie za zimno na góry północy i kąpanie się w Halong Bay. Już w położonym na Płaskowyżu Centralnym Dalat, noce były bardzo chłodne. Jednak w dzień temperatura idealna – 22-27 stopni.

Z kolei na wybrzeżu środkowym, od Hue do Nha Trang, wbrew teorii, w styczniu w ogóle nie było słońca i bardzo dużo padało. I to nie monsunowo, przez 2 godziny dziennie, a potem skwar, a polsko-jesiennie, przez cały dzień delikatnie siąpiło.

Przykładowe ceny

Wietnam jest tani, choć trzeba ostro się targować. Wietnamczycy lubią zdzierać z turystów, szczególnie w miejscach często odwiedzanych. Podobnie jak w całej Azji Południowo-Wschodniej, zawsze cenę trzeba ustalić przed skorzystaniem z jakichkolwiek usług czy produktów.

Noclegi w Wietnamie jak do tej pory biją wszystkie inne kraje na glowę. Za 140-200 tys. dongów (7-10 USD) można dostać fantastyczny pokój z czystą pościelą, pachnącymi ręcznikami, prywatną łazienką, gorącym prysznicem i darmowym Wi-Fi. Darmowy Internet w Wietnamie to standard i niemal w każdym hotelu w mieście i co drugiej knajpie mamy dostęp przynajmniej do 3-5 darmowych, niezabezpieczonych sieci Wi-Fi.

Wynajęcie skutera – najtaniej Hoi An – 60 tys. dongów, najdrożej Buon Ma Thuot – 100 tys. dongów.

Bezdroża Płaskowyżu Centralnego

Jedzenie – zupka Pho w ulicznym barze zazwyczaj z zestawem sałatek – 15 – 30 tys. dongów, wyśmienite bagietki z sałatkami i jajkiem sadzonym/wędlinami/mięsem na ulicznych straganach – 6-10 tys. dongów, Hot Pot dla dwóch osób z owocami morza – 80 – 100 tys. dongów, 1,5 l wody – 10 tys., piwo (najlepszy zielony Saigon) – 20 tys., shake owocowy (z mlekiem – rzadkość w Azji) – 12-20 tys.

Nocna podróż autobusem – 200-280 tys.

Wynajęcie łodzi w Can Tho na pół dnia (dla 5-6 osób) – 400 tys. dongów (początkowa stawka – 10-12 USD za osobę). Najlepiej w ogóle nie wdawać się w dyskusję z pośrednikami kręcocymi się przy hotelach i od razu udać się na nabrzeże. Pośrednicy, inkasując 1 mln dongów, płacą grosze zubożałym właścicielom łodzi. Skracając łańcuch, przekazujemy pieniądze tam, gdzie trzeba i płacimy połowę mniej.

Azjatyckie spodnie i sukienki w Hoi An – 50-140 tys. dongów (bez targowania 2 razy więcej) w zależności od gatunku i ilości materiału.

Nasze średnie wydatki na 2 osoby wynosiły 750 tys. dongów, czyli ok. 40 USD dziennie.

Ciekawostki i zachowania

W naszych pierwszych odczuciach po przylocie z Filipin, że Wietnam jest podobny do Chin, nie mogliśmy bardziej się pomylić. Wietnamczycy są pomocni, uczynni, radośni i otwarci.

Uwielbiają, gdy zagada się do nich po wietnamsku. Warto nauczyć się chociaż zwrotów grzecznościowych i liczebników – znacznie skraca to targowanie.

Poza tym Wietnamczycy to bardzo dumny i waleczny naród. Są pod tym względem nieco podobni do Polaków. Ich ducha narodowego nie zdołała złamać 1000-letnia (słownie: TYSIĄCLETNIA) okupacja chińska w średniowieczu, są jedynym narodem, który pokonał i upokorzył Amerykanów, w 1978 wyzwolili Kambodżę od Czerwonych Khmerów i w tym samym roku w 17 dni pokonali Chińczyków, którzy oczywiście musieli pospieszyć reżimowi Pol Pota na pomoc.

Dumne twarze Wietnamu

Wietnamczycy słabo znają angielski, ale zawsze próbują pomóc. W ostateczności zaprowadzą nas za rączkę do szukanego miejsca. Jeśli mówimy kobiecie w hotelu, że 12 dolarów to dla nas stanowczo za drogo, a ona nie może bardziej zejść z ceny, to najprawdopodobniej wskaże nam drogę do tańszego, przyzwoitego miejsca.

Zazwyczaj nie mają nic przeciwko, gdy robi im się zdjęcia. Choć jak zwykle, warto zapytać, by wzbudzić jeszcze większą sympatię. Pokazywanie im wykonanych zdjęć może konkurować jedynie z tym, z czym aktualnie spotykamy się w Birmie. Radości nie ma końca.

.

P.S. Zdjęcia z Wietnamu są do obejrzenia w galeriach.

Delta Mekongu, Wietnam
Wybrzeże Centralne, Wietnam
Paskowyż Centralny, Wietnam

P.P.S. A dla wytrwałych, którym udało się przebrnąć przez caaaaaaały wpis – nagroda. Trzy świeżo zmontowane filmiki z Tajlandii. Do obejrzenia we wpisie o Tajlandii oczywiście.

.

2 komentarze Dodaj własny

  1. Abel pisze:

    Ciekawy to kraj pełen kontrastów.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s