Zakup biletów do Indii był prawdopodobnie ostatnią modyfikacją zakładanej trasy przed wyjazdem. Obecnie nasz plan wygląda mniej więcej następująco:
Po wyruszeniu do Indii i pokręceniu się w kółko w celu maksymalizacji wrażeń, po ok. 3-4 tygodniach zamierzamy zaświecić oczami pod granicą z Nepalem. Tam w zależności od natłoku turystów, wybierzemy jakieś fajne miejsce do pochodzenia po górach z tydzień czy dwa, a następnie ruszymy w kierunku Tybetu.
Od mnicha do rolnika
Tu sprawa się komplikuje, bo ponoć mogą być problemy z przekroczeniem granicy nepalsko-chińskiej. Niektórzy twierdzą, że nie da się wjechać na własną rękę bez wykupienia wycieczki do Lhasy. Pożyjemy, zobaczymy. Jeśli ktoś ma jakieś informacje na ten temat, chętnie wysłuchamy.
A dalej to już z górki. Konkretnie, różnica poziomów – 5 000 m. Zahaczywszy o Chiny, będziemy powoli zmierzać na tropikalne południe. Pouprawiamy ryż i herbatę, trochę ponurkujemy, złowimy jakąś rybkę, być może zahaczymy się u napotkanych mnichów. Przejechawszy Wietnam, Laos, Kambodżę, Tajlandię, Malezję i Indonezję, spróbujemy przedostać się na kolejny kontynent. Jak wiadomo uda są dwa, więc jeśli się uda – złapiemy jachtostop, a jeśli nie – przelecimy się (nawzajem).
Motoprzygoda
Co będzie w Australii jeszcze nie mamy pewności, ale ostatnio, zainspirowani genialnymi wprost przygodami Marty i Bartka, którzy kupili motory w Ameryce Południowej, sami postanowiliśmy spróbować tej zabawy. Sęk w tym, że nigdy nie władaliśmy jednośladem potężniejszym niż skuter.
Zatem z pełnym impetem, w pod koniec sierpnia rozpoczęliśmy kurs prawa jazdy kat. A, który mamy nadzieję zdać jeszcze we wrześniu, by zdążyć jeszcze odebrać prawko przed wylotem 4 października.
Ale wracając do meritum, w Australii bądź w Ameryce Południowej chcemy nabyć drogą kupna 2 motory crossowe, na których przemierzymy przynajmniej 1 kontynent. W międzyczasie, z Australii być może wyskoczymy do Nowej Zelandii i na pewno na Vanuatu, a kto wie czy nie na jakieś inne wyspy Pacyfiku. Potem, już niewątpliwie na motorach, Ameryka Południowa od Brazylii przez Argentynę, Chile, Boliwię, Peru i Ekwador.
Co dalej, nie wiem. Ma być Ameryka Środkowa i USA, ale czy z motorami czy bez, to pewnie wyjdzie dopiero w praniu.
Smutna prawda o Polakach
Nasz znajomy Rosjanin mieszkający od 10 lat w Polsce twierdzi, że Polacy mają chyba genetycznie uszkodzony jakiś zawias w głowie, bo gdzie by nie pojechali, to muszą łazić po górach. W Peru pójdą w Andy, do Rosji jeżdżą w Ałtaj, w Australii będą się męczyć na Górę Kościuszki. Nawet w Egipcie wlezą na Synaj. Jakby gdzie indziej piękniejszego świata nie było..
Niestety my jesteśmy nieuleczalnym przypadkiem nadwichniętego zawiasu w pełnej krasie, więc tego typu atrakcji na trasie z pewnością nie zabraknie.
.