Pytania

– Ile to kosztuje?

Pytanie pierwsze i  najważniejsze. Otóż pełnymi informacjami będziemy dysponować, gdy wrócimy. Niemniej jednak na razie służymy tym, co wiemy. Przede wszystkim transport – to często znaczny składnik budżetu. Jeśli podróż trwa do jednego roku, istnieje możliwość kupienia biletu Round the World. Sprzedają je alianse lotnicze, jak Star Alliance czy One World, a czasem nawet poszczególne linie lotnicze. Jednak najlepsze i najtańsze bilety RTW można kupić, o dziwo, u pośredników. Szczególnie polecamy Travel nation, które ma dziesiątki kombinacji lotów w swojej ofercie i daje również możliwość stworzenia własnej trasy, niemal bez ograniczeń. Nasz bilet kosztuje 2800 funtów, czyli ok. 13 000 zł (a w zasadzie miał kosztować, bo jednak pojechaliśmy bez biletu i sztukujemy po drodze – co ciekawe chyba wyjdzie jeszcze taniej niż z biletem RTW. A jaka swoboda!)

A poza tym? Cóż, zobaczymy jak to będzie, ale liczymy, że średni budżet na całą podróż nie powinien przekroczyć 30 USD na osobę dziennie. A przynajmniej lepiej dla niego by było, żeby nie przekroczył…

UAKTUALNIENIE. I nie dość, że budżet się nie przekracza, to jeszcze jest zdecydowanie poniżej planu. 20-30 dolarów dziennie i owszem, ale na dwójkę.

Póki co możemy powiedzieć, że jest znacznie lepiej (czyli taniej) niż się spodziewaliśmy.

Generalnie średni budżet całej podróży wynosi 95 zł dziennie na dwie osoby. I to niezależnie czy kraj jest tani czy drogi. A w zasadzie im jest droższy, tym jest tańszy. Bo jeśli w Nowej Zelandii czy Argentynie nie stać nas było na noclegi i autobusy to przemieszczaliśmy się własnym transportem albo stopem, a spaliśmy głównie w namiocie i samochodzie. W ten sposób średni dzienny budżet w Argentynie wyniósł 62 zł, w Nowej Zelandii 103 zł, a np w Nepalu, który jest prawdopodobnie najtańszy w całej Azji 150 zł, a w Boliwii, najtańszej w Ameryce – 116 zł (wszystkie kwoty podawane na dwie osoby).

No ale jak się trafi do taniego kraju i codziennie śpi się w hostelu za 7-10 dolarów, jeździ autobusami za 5 czy 10 USD i jada w restauracjach za 2 dolary, to koszty skajroketują, chciałoby się powiedzieć. Nie wspominając już o jakimś okazjonalnym andyjskim poncho, ręcznie robionych nepalskich mieczach gurkhów czy ogólnym sypaniu grosza dla miejscowych za ich ciężką pracę. Ale im dłużej jedziemy, to utwierdzamy się tylko w przekonaniu, że tak chyba trzeba.

– Dlaczego nie jedziecie do Afryki/Tybetu/Japonii/Kanady/Mongolii/Wenezueli, itd.?

Motto - go slowBo jedziemy do Boliwii, Indonezji, Laosu, Gwatemali, itd. Podróż będzie trwała około roku, a naszym celem nie jest zobaczyć jak najwięcej znanych miejsc, odwiedzić jak najwięcej krajów ani pstryknąć jak najwięcej widokówek. Chcemy poznać kulturę odwiedzanych krajów i sposób życia ich mieszkańców. Zdarzy się, że i nasz kilkutygodniowy pobyt tego nie zapewni, ale będziemy próbować.

Świat jest ogromny i lepiej poznawać go stopniowo, ale uczciwie niż pędzić na złamanie karku.

– Dlaczego jedziecie głównie do biednych, brudnych i niebezpiecznych miejsc, takich jak Kambodża, Laos, Kirgistan, Ameryka Środkowa i Południowa?

W większości wbrew pozorom i obiegowej opinii wcale nie są one niebezpieczne. A te kraje są po prostu mniej znane, bardziej egzotyczne i często mniej skażone nastawionymi na turystów atrakcjami. Jeśli mamy wybierać między Vanuatu a Polinezją Francuską, to wybór nie podlega dyskusji. Plaże i tak będą takie same. No i, bądź co bądź, w USA, Australii i Nowej Zelandii też spędzimy w sumie ze 3 miesiące.

– Czy nie boicie się, że zostaniecie napadnięci, porwani albo obrabowani?

Jesteśmy świadomi zagrożeń i będziemy się starali postępować odpowiedzialnie, ale napadniętym można zostać równie łatwo w wielu biednych krajach, co i w Polsce. W pewnych miejscach, w szczególności w biednych krajach Ameryki Południowej i Środkowej będziemy musieli się mieć szczególnie na baczności. Mamy szczerą nadzieję, że nie przytrafi nam się nic takiego jak Andrzejowi Budnikowi wraz z dziewczyną, którzy ledwo uszli z życiem z próby porwania w Boliwii.

Generalnie strach jest bardzo potrzebnym i przydatnym czynnikiem. Tak w podróżowaniu, jak i generalnie w życiu. Niemniej jednak nie możemy rezygnować z tego powodu z naszych marzeń.

– Co z pracą po powrocie i mieszkaniem, gdy Was nie będzie?

Jesteśmy zdania, że pracę zawsze można znaleźć.

A reszta? Cóż, mieszkanie można wynająć, samochód od biedy sprzedać. Pod naszą nieobecność środki na kredyt z pewnością zbilansuje czynsz z wynajmu mieszkania (ku ponownej rozpaczy rodziny).

– Jak udało Wam się złapać jachtostop na Pacyfiku?

To proste. Nawet bardzo proste…

.

Jak się więc okazuje, nie ma takich sytuacji, których nie dałoby się przezwyciężyć, jeśli tylko naprawdę chcesz podróżować. Ludzie objeżdżali świat dysponując zaledwie 500 USD w kieszeni, podróżują dookoła świata z małymi dziećmi a czasem zostawiają wszystko i ruszają przed siebie z zamiarem powrotu za kilka lat.

Wiele przydatnych informacji dla backpackerów można znaleźć też na travelindependent.info, koniecswiata.net czy travelbit.pl.

.

9 komentarzy Dodaj własny

  1. Shiva Chalise pisze:

    I also went to Bardia this year during Dashain. It was a great moment. I stayed at Nepal Wildlife Resort. It was also a great resort. The guides there were also good and spoke good english.
    They had a local people working there who they trained themselves for hospitality. Personally, a guy named „Jal Bahadur” caught my eye. We went on Jungle Walk with him. He was born roaming in that jungle so it was a great trip.
    I don’t know where the Bardia Kingfisher Resort is but I guess I will check that the next time I will go to Bardia. I also recommend Nepal Wildlife Resort to you. It is near to the Park entrance. It has great view and has great garden. The resort itself looks like it is inside a jungle.

  2. KubaaJ pisze:

    Jakieś uaktualnienie budżetu?

    1. vagabundos.pl pisze:

      Szczegółowa rozpiska kosztów oraz budżetu w rozbiciu na wszystkie odwiedzone kraje z pewnością pojawi się w przyszłości.

      Póki co możemy powiedzieć, że jest znacznie lepiej (czyli taniej) niż się spodziewaliśmy.

      Generalnie średni budżet całej podróży wynosi 95 zł dziennie na dwie osoby. I to niezależnie czy kraj jest tani czy drogi. A w zasadzie im jest droższy, tym jest tańszy. Bo jeśli w Nowej Zelandii czy Argentynie nie stać nas było na noclegi i autobusy to przemieszczaliśmy się własnym transportem albo stopem, a spaliśmy głównie w namiocie i samochodzie. W ten sposób średni dzienny budżet w Argentynie wyniósł 62 zł, w Nowej Zelandii 103 zł, a np w Nepalu, który jest prawdopodobnie najtańszy w całej Azji 150 zł, a w Boliwii, najtańszej w Ameryce – 116 zł.

      No ale jak się trafi do taniego kraju i codziennie śpi się w hostelu za 7-10 dolarów, jeździ autobusami za 5 czy 10 USD i jada w restauracjach za 2 dolary, to koszty skajroketują, chciałoby się powiedzieć. Nie wspominając już o jakimś okazjonalnym andyjskim poncho, ręcznie robionych nepalskich mieczach gurkhów czy ogólnym sypaniu grosza dla miejscowych za ich ciężką pracę. Ale im dłużej jedziemy, to utwierdzamy się tylko w przekonaniu, że tak chyba trzeba.

  3. Marek pisze:

    Witam, za miesiąc jadę ze znajomymi do Tajlandii i na 8 – 9 dni chcemy skoczyć do Birmy. Czytałem opisy pobytu Vagabundosa w tym kraju i rozumiem, że nie trzeba ściągać wizy z Berlina, wystarczy załatwić to w Bangkoku. Jeżeli możesz podać (oczywiście w przybliżeniu) koszt dzienny pobytu w Birmie, w USD, z noclegami, to będę bardzo wdzięczny, pozdrawiam, Marek.

    1. vagabundos.pl pisze:

      Faktycznie z wyrabianiem wizy w Bangkoku nie ma problemów. Zajmuje to 2 dni (przynajmniej zajmowało w 2011 roku).

      Jeśli chodzi o koszty, to w Birmie spędziliśmy 26 dni. Nasze średnie wydatki na 2 osoby wynosiły łącznie 29 USD dziennie. Aż jedną trzecią tej kwoty wydaliśmy w dolarach (240 USD), głównie na hotele i wejściówki.

      Więcej informacji praktycznych znajdziesz tutaj – https://vagabundos.pl/2011/04/06/birma-informacje-praktyczne/

      A co do mapy, to zależy czego szukasz. Raczej nie znajdziesz niczego w Birmie. Dużo niezłych map (nie tylko Birmy) jest na stronach biblioteki Uniwersytetu w Texasie – http://www.lib.utexas.edu/maps/burma.html

      A co do wypadu do Birmy, to nie wiem, ile macie czasu w Tajlandii, bo może warto byłoby wydłużyć pobyt w Birmie. A jeśli pojedziecie tylko na 8-9 dni, to radzę skupić się na jednym, góra dwóch miejscach, np. region Kalaw i Inle, ew. także Bagan, choć to będzie gonitwa. I uwaga. Birma wciąga.

  4. Marek pisze:

    Szukam mapę Birmy, czy może ktoś wie gdzie można ją dostać, Marek.

    1. Zbyszek pisze:

      Ostatnio (we wrześniu) kupiliśmy przez internet w Travelco.pl wydanie z 2011 roku. Cena około 25zł, skala 1:1.500.000. Musisz to „wygooglać”.

  5. Marek pisze:

    Na Taj. i Birmę mamy praktycznie 17 dni. Chcemy w Bgku wyrobić wizy (czyli trzy dni trzeba liczyć) i spadamy do Birmy. Dzięki za sugestie co zobaczyć w tak krótkim czasie, pewnie skorzystamy. Jak z noclegami w Birmie, nie szukamy luksusu, najważniejsze aby było czysto no i jakiś prysznic w pobliżu. Niektórzy piszą, że najlepiej rezerwować miejsca, nie iść na żywioł, co Wy o tym sądzicie. Spojrzałem na linki do map, rozumiem, że trzeba powiększyć i wydrukować, gdyż nie ma szansy na taką klasyczną, którą można rozłożyć na kolanie ?. Pzdr. Marek.

    1. vagabundos.pl pisze:

      Nie sądzę, żeby jakikolwiek hotel, w którym byliśmy w Birmie posiadał system rezerwacji. Internet jest dobrem rzadkim. Ale nigdy nie było problemu z pokojami. Jak nie ten, to inny.

Dodaj komentarz