Z pamiętnika podróżnika – Birma cz. 1

10.02 – Yangon

W Birmie faceci chodzą w spódnicach, wszyscy noszą maseczki na twarzy, a kraj ten cywilizacyjnie leży zdecydowanie bliżej Indii niż Tajlandii i Chin.

Po wczorajszym rozpoznaniu terenu, dziś pierwsze akcje z wymianą pieniędzy na ulicy. Birma objęta jest ścisłym embargiem handlowym, więc nie ma tu m.in. ani międzynarodowych banków, ani żadnych bankomatów. Walutę wymieniać trzeba na czarnym rynku, bo oficjalny kurs państwowy to 7 kyatów za 1 dolara. Tymczasem realny kurs czarnorynkowy to obecnie 820-850 kyatów za 1 dolara – oczywiście w momencie wymiany nieskazitelnych banknotów 100-dolarowych. Mniejsze nominały i banknoty choćby lekko zagniecione to kurs rzędu 800-840 kyatów. Co ciekawe, miejscowe kyaty w większości wyglądają jak przerzuta makulatura i nikomu to nie przeszkadza.

Psu z gardła, czyli birmańskie kyaty w dobrym stanie
Psu z gardła, czyli birmańskie kyaty w dobrym stanie

W Yangonie we wszystkich turystycznych miejscach kręcą się cinkciarze i oszuści, z daleka wypatrujący turystów. Ustalenie aktualnego kursu nie jest łatwe (jeszcze w zeszłym roku wynosił on np. 1000 kyatów za 1 dolara) i zajęło nam dobrą godzinę. W międzyczasie mieliśmy kilka przejść z ulicznymi cinkciarzami, którzy oferując kursy 900 kyatów za 1 dolara próbowali na nas wszystkich sztuczek rodem ze Sztosu. Przetrzymaliśmy próby podmiany pliku przeliczonych kyatów, kwestionowania numerów seryjnych dolarów w celu przechwycenia i podmiany banknotu (zapewne na fałszywy) czy sztuczny tłok. Jak się okazuje, dolary najlepiej wymienić na Bogyoke Market w centrum miasta, gdzie operują rzetelni detaliści i hurtownicy. Do hurtowników ciężko trafić, a można ich znaleźć na piętrze, gdzie oficjalnie zajmują się handlem kamieniami szlachetnymi (aktualny kurs u hurtowników to 870 kyatów za dobre 100-dolarówki i 860-850 za lekko zagniecione).

Najwyższy birmański nominał to 1000 kyatów, czyli około dolara, co znowu oznacza noszenie reklamówki pieniędzy
Najwyższy birmański nominał to 1000 kyatów, czyli około dolara, co znowu oznacza noszenie reklamówki pieniędzy

Oprócz cinkciarzy Birmańczycy to przemili ludzie. Zapowiada się piękna przygoda.

P.S. Jak się okazuje, męskie spódnice to „longyi” – tradycyjny birmański strój w stylu indonezyjskich sarongów, zapewniający przewiew w nogawkach latem i ciepło podczas zimowych wieczorów.

A maseczki, które non-stop nosi ponad połowa społeczeństwa to „thanakha” – sproszkowana kora drzewna, zapewniająca gładką skórę, chroniąca przed słońcem i posiadająca właściwości wybielające (podobnie jak 90% kosmetyków w Azji).

12.02 – Yangon

W drodze na dworzec naszą ciekawość wzbudziły plakaty promocyjne birmańskiej Pierwszej Ligi w piłkę nożną. Gdy studiowaliśmy billboard, zagadnął nas przemiły Birmańczyk. Przegadaliśmy z pół godziny o jego pracy w Singapurze, losie mniejszości narodowych w Birmie, wyjazdach za chlebem, nielegalnym przekraczaniu granicy do Tajlandii, itp.

Ale najsmutniejszy był fragment dotyczący piłki nożnej. Podobnie jak Tajowie, Wietnamczycy czy Khmerzy, Birmańczycy żyją footballem. Z braku sukcesów narodowych, wszyscy pasjonują się Ligą Mistrzów i europejską piłką klubową. Po raz kolejny podczas naszej podróży, padło więc pytanie o polskie drużyny i najlepszego polskiego piłkarza. Czasy, gdy nazwisko Jerzy Dudek komuś coś mówiło, a niejednokrotnie padało nawet jako niewspomagana znajomość marki, niestety dawno już minęły.

Teraz w takich sytuacjach pozostaje mi jedynie pytać: „A jak nazywa się najlepszy piłkarz Birmy/Kambodży/Wietnamu?”

Przez rozmowę z kolejnym niewybrażalnie wręcz miłym Birmańczykiem, omal nie spóźniliśmy się na 16-godzinną nocną podróż autbusem. Całe szczęście ostatecznie się udało, dzięki czemu m.in. Paula „przeczytała” pierwszą książkę podczas naszego wyjazdu. Audiobook Agathy Cristie, ale na początek dobre i to.

A oprócz tego pierwszy naprawdę smaczny posiłek birmański, a także podświetlane fontanny i piękne wille przy turystycznej drodze. To popisówa reżimu przed turystami. Stary numer, ale miło patrzeć, że się starają.

Dziś na dobre polubiłem Birmę.

Szeroki uśmiech i thanakha na twarzy - birmańska wizytówka
Szeroki uśmiech i thanakha na twarzy - birmańska wizytówka

13.02 – Kalaw

O 3 w nocy na dworcu wypatrzyła nas 10-letnia dziewczynka. Codziennie o tej porze czatuje na nielicznych turystów w nadziei namówienia ich na nocleg w jednym z hoteli, od którego otrzyma znikomą prowizję. A hotel wzięliśmy. Jak się miało okazać następnego dnia, najkorzystniejsza opcja w mieście – 5 dolarów za 2 osoby ze śniadaniem.

W ciągu kolejnych kilku dni dziewczynka będzie próbowała namówić nas na zorganizowany treking z jednym z zaprzyjaźnionych przewodników, od którego zapewne również otrzymałaby kilka groszy.

Podczas naszego 5-dniowego pobytu w Kalaw wielokrotnie z nią rozmawialiśmy, próbując ustalić m.in. czy i gdzie są jej rodzice. Ci dziwnym trafem za każdym razem albo byli na trekingu z jakimś turystą, albo w sąsiednim mieście na zakupach, albo w rozjazdach. Tymczasem jej dzień za każdym razem wygląda tak samo.

Dzieci Birmy

Wstaje o 2:30, by czatować na autobus z Yangon, który przyjeżdża zazwyczaj między 3 a 5 i czasem ktoś z niego wysiada. Następnie wraca do łóżka, by na 8 wstać do szkoły. Kończy lekcje w sam raz, żeby biegiem zdążyć na drugi autobus, przejeżdżający przez miasto ok. 14-15. Potem obiad, organizacja ewentualnego trekingu, itp. A w tym wszystkim jest jeszcze jej młodszy, 6-letni brat, który włóczy się za nią w dzień.

W ciągu tych kilku dni, które spędzimy w Kalaw, wielokrotnie będziemy zastanawiać się nad jej losem i niby nie-pracą, kwestionując korzystanie z jej usług. Lecz z drugiej strony, co byłoby, jeśli nikt przez kilka kolejnych dni nie weźmie poleconego pokoju ani nie pójdzie na treking?

Azjatyckie błędne koło.

.

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. AzymutWschod pisze:

    Zrobilem pewne uaktualnienie i statystyki dotyczace wydatkow po powrocie z Birmy (1.2012). Mysle ze moga byc interesujace w odniesieniu do powyzszego artykulu oraz dla osob wybierajacych sie tam w najblizszym czasie: http://azymutwschod.pl/?p=893

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s